prof. Anna Doliwa-Klepacka
prof. Anna Doliwa-Klepacka

Przez te dwie dekady członkostwa w Unii Europejskiej zaszło wiele istotnych zmian, które miały znaczący wpływ na rozwój Polski.

Moim zdaniem globalny bilans członkostwa jest jednoznacznie pozytywny. Oczywiście można zwrócić uwagę na różne aspekty, ale myślę, że wśród najważniejszych trzeba wskazać znaczący wzrost PKB w Polsce, uwarunkowany w dużej mierze wsparciem z unijnych funduszy pomocowych, co uczyniło ją jednym z najszybciej rozwijających się krajów w Europie. Członkostwo w UE przyczyniło się do stabilizacji gospodarczej i zwiększenia inwestycji zagranicznych, a środki z funduszy unijnych zostały w dużej mierze wykorzystane na rozwój infrastruktury, co widać na każdym kroku niemal „gołym okiem”.

Oczywiście członkostwo w Unii to nie tylko fundusze pomocowe, ale także otwarcie rynku pracy, swoboda przepływu osób, czy też szeroka skala wymiany studentów, co niewątpliwie pozytywnie wpłynęło na poszerzenie ich horyzontów i zwiększenie kompetencji. Myślę, że szczególnie młodzi ludzie są największym beneficjentem procesu integracji z Unią Europejską.

Pomimo licznych sukcesów, które Polska osiągnęła w ciągu 20 lat członkostwa w Unii Europejskiej, istnieją również obszary, w których mogła osiągnąć więcej, lub w których napotkała trudności. Jestem jednak zwolennikiem bardziej wyciągania wniosków, niż rozpamiętywania przeszłości. Dlatego raczej postrzegałabym je jako wyzwania na przyszłość, niż niewykorzystane szanse.

W moim przekonaniu możemy, a wręcz musimy skupić się na wzmocnieniu swoich zdolności w budowaniu europejskich sojuszy, wzmocnieniu  zdolności koalicyjnych celem skuteczniejszego forsowania korzystnych dla Polski projektów.

Debata na temat członkostwa Polski w Unii Europejskiej oraz jego wpływu na suwerenność narodową jest złożona i wielowymiarowa. Nasza rozmowa siłą rzeczy ma swoje ograniczenia czasowe. Stąd może posłużę się pewną obrazową analogią suwerenności i własności.

Właściciel nieruchomości nie może realizować wszelkich swoich pomysłów, gdyż ograniczają go gwarancje praw innych osób, np. właścicieli sąsiadujących nieruchomości, stąd musi chociażby przestrzegać określonych reguł sadząc drzewa w pasie granicznym czy budując dom. Podobnie suwerenne państwo nie może podejmować wszelkich działań, gdyż samoogranicza się wieloma różnymi porozumieniami, których jest stroną. Nie oznacza to, że te porozumienia (w tym członkostwo w organizacjach międzynarodowych, jak Unia Europejska) pozbawiają je suwerenności – to państwo suwerennie przecież decyduje, czy zawiera jakąś umowę międzynarodową, czy nie; czy przystępuje do organizacji międzynarodowej, czy nie… Ale gdy już w tej organizacji jest – powinno przestrzegać obowiązujących tam regulacji, które przecież stanowione są wspólnie – z naszym udziałem. Prawo unijne – to jest NASZE prawo, a nie prawo zaborcy.

A w kontekście pytania – czy lepiej opuścić Unię – nie trzeba rozważeń teoretycznych. Wystarczy przyjrzeć się kazusowi Wielkiej Brytanii i bilansowi Brexitu. Gdyby Brytyjczycy znając obecne realia mogli cofnąć się w czasie i raz jeszcze głosować w referendum z 2016 r., zdecydowana większość byłaby za pozostaniem w UE. To symptomatyczne.

W moim przekonaniu każde wybory są ważne – bo to moment, kiedy obywatele mogą się wypowiedzieć na temat tego, jaką wizję i jaki model działania popierają – które są im najbliższe.

A wybory do Parlamentu Europejskiego są bardzo ważne, gdyż na tym szczeblu zapada naprawdę wiele decyzji w kluczowych sprawach. Parlament Europejski jest głównym współprawodawcą unijnym (obok Rady, w której państwa reprezentowane są przez odpowiednich ministrów). A trzeba pamiętać, że akty prawa unijnego są w państwach członkowskich stosowane bezpośrednio, z pierwszeństwem przed prawem krajowym (choć mówiąc to mam świadomość dużego uproszczenia i skrótu myślowego). To jest NASZ Parlament – tak naprawdę trzeci ważny szczebel decyzji w naszych sprawach (o których decyduje się przecież albo na szczeblu samorządowym, albo krajowym, albo – unijnym właśnie).

Niewątpliwie od dłuższego czasu „żyjemy w ciekawych czasach” (a przypominam, że słowa „obyś żył w ciekawych czasach” to nigdy nie były dobre życzenia…). Wyzwań moim zdaniem będzie wiele, a co najmniej kilka – takich szczególnych.

Należy do nich na pewno bezpieczeństwo we wszystkich jego odsłonach: przeciwdziałanie wojnie hybrydowej, atakom w cyberprzestrzeni, dezinformacji, strategiczne decyzje co do budowy zrębów wspólnej obronności, ale też – bezpieczeństwo i spójna wizja transformacji ekologicznej ze wszystkimi powiązanymi dziedzinami.